Kolejny etap trasy tegorocznych inspekcji za nami. Tym razem miejscem spotkania z rodzicami była Zielona Góra. Kapryśna pogoda nie była w stanie nas zatrzymać. W słońcu i w ulewie pracowaliśmy bez wytchnienia – choć z uśmiechem na ustach. Przeczytajcie i przekonajcie się sami, co działo się 14 lipca na parkingu przy Palmiarni.
Zielona Góra to czwarte miasto witające zespół ”Ogólnopolskich Inspekcji Fotelików 2012”. Po niedawnych upałach stolica winobrania przywitała nas chłodniejszym powietrzem. Deszcz kropił od rana, a groźnie wyglądające chmury wolno przesuwały się po niebie. Wkrótce jednak pogoda się poprawiła i tylko raz napędziła nieco strachu. Około godziny trzynastej zerwał się porywisty wiatr i rozpadało się na dobre. Mimo tego inspekcje nie została przerwane. Specjalne namioty, pod którymi mieszczą się stanowiska inspekcyjne, chronią właśnie przed tego typu niespodziankami.
Fotogaleria z Inspekcji Fotelików 2012 w Zielonej Górze
Czym zaskoczyli nas zielonogórzanie? Rozpocznijmy od plusów i pochwał, które należą się za dobrze zamontowane foteliki, a faktycznie takie przypadki się zdarzały. Oznaczało to, że fotelik był prawidłowo dobrany do dziecka, stabilnie zamontowany, pasy uprzęży mocno napięte. Oczywiście musiał też znajdować się także na właściwym miejscu, które zazwyczaj znajdowało się za pasażerem na tylnej kanapie. Środkowe miejsce tej kanapy – najbezpieczniejsze – często niestety nie nadaje się do tego, by stabilnie zamontować na nim fotelik, przez wzgląd na niepełnowymiarowość siedzenia, brak pasów 3-punktowych i/lub isofix lub z powodu specyficznego profilowania.
Nie zabrakło również fotelików tyłem, z kategorii 0-13 kg i wyższych. Zdarzyły się nawet dwa w jednym samochodzie. Bardzo nas to cieszy i napawa dumą z rodziców decydujących się na właśnie taki sposób montażu. Tym bardziej, że, jak sami wspominają, wiąże się to z obiekcjami ze strony niektórych członków rodziny. Nadal bowiem pokutuje przeświadczenie, że jazda tyłem do kierunku ruchu jest niekomfortowa i jest zwykłym kaprysem. A tymczasem jest to najkorzystniejsze rozwiązanie dla malucha. Tyłem jest 5 razy bezpieczniej! Dlatego też mamy nadzieję, że wybór fotelików tego typu będzie się sukcesywnie zwiększać na polskim rynku.
Nie dało się jednak uniknąć błędów. Jak zaobserwowaliśmy, i znajduje to potwierdzenie we wcześniejszych inspekcjach, problematyczną kwestią jest dla rodziców, wydawać by się mogło, tak prosta czynność, jak odpowiednie naciągnięcie uprzęży. U niektórych z opiekunów ewidentny jest rodzaj lęku, że zrobią to zbyt ciasno i dziecku będzie niewygodnie. W rzeczywistości obawy te są bezpodstawne.
Warto też pamiętać o pilnowaniu, by ochraniacze nie zsuwały się z ramion, a zajmowały właściwe sobie miejscem, czyli przy szyjce dziecka, na odpowiedniej wysokości.
Do relatywnie często odnotowanych błędów dołączył tym razem crunch, czyli wyłamywanie klamry, który pojawił się kilka razy. O tym, czym dokładnie jest crunch, możesz przeczytać w artykule: